Plan był prosty. Zrobić się jak najmniejszą ilością alkoholu i dołączyć na audycje "Sety Didżejskie" w naszym ulubionym radiu. Nazwy nie będę podawać , bo kto ma wiedzieć ten wie , o które chodzi. Reszta niech się domyśla.
Gdzie zaczęliśmy? W sumie nie pamiętam , ale obstawiam , że gdzieś na Chomiczówce w okolicach Czapli kwadratu. A może nie? Sam nie wiem....
Trochę tu , trochę tam i wylądowaliśmy na Krakowskim razem z jakąś wiśnióweczką , coca-colą i doborowym towarzystwem. Muszę przyznać , że ładne przystanki tam zrobili. Zaczęliśmy od miłej pogawędki "filozoficznej" i pokazania podeszw naszych laczków.
Później poszły pierwsze koty za płoty...ktoś wymieszał coś z czymś i mieliśmy gotowe drinki. Trochę stresu i niepewności , ale i tak daliśmy rade. W sumie każdy pokazał , że lubi spożywać w takich klimatach.
Po pierwszych wychylonych wirach przyszła kolei na ukazanie twarzy mojej wesołej kompanii. Tak więc poznajcie Czaple , Julie oraz Uosia. Każdy z bliska , każdy pokazuje coś innego.
Po przyjrzeniu się moim kompanom , pora na wyłapywanie ciekawych kadrów z najbliższej okolicy. Celem było wyeliminowanie czynnika ludzkiego w dosłownej postaci. Oczywiście bez przesady , ale ze skojarzeniami. Ja mam skojarzenia w jednym kierunku , a Wy jak to widzicie?
Zaraz pewnie ktoś zacznie się śmiać albo zwątpi we mnie ...nieważne , bo takich odchyłów już koniec. Pora kontynuować naszą libację na placu Zamkowym. Jako , że wisnióweczka zaczęła działać to i na wygłupy się zebrało. Więc jakaś nóżka poleciała w górę , to jakaś inna ręka się rozmazała , śmiechy , chichy i takie tam. Wszystko to potem zamieniło się w "mini poważną pogawędkę" o dupie maryni.
Ktoś spojrzał na zegarek. Jak się okazało przyszła pora na przemieszczenie tyłków z przystanku do radia na ul.Bednarską. Chęci były szczere z tego co pamiętam , ale rozleniwienie nie dawało za wygraną. Po kilku minutach narzekania , że trzeba wziąć dupę w troki - ruszyliśmy. Gdzieś po drodze Czapla nawinęła się w obiektyw , a ja skonstruowałem coś takiego :
Trochę przerobionego tlenu na CO2 później byliśmy na miejscu. Jak to w radiu siedzieliśmy przy konsoli podczas gdy DJ Ant zapodawał swój set. Następnie w patio była przerwa na papieroska i inne ambitne rozmowy o bzdurach.
Jak widać Czapli bardzo smakował papierosek. No i oczywistą oczywistością jest dar Uosia do strojenia dziwnych min.
Co się później działo zostanie między nami. Wieczór był miły i wiem , że będzie jeszcze dużo równie śmiesznych wypadów. High5 dla tej ekipy.
To by było na tyle. Następnym razem jakaś inna eskapada. Pewnym jest to , że 18 bieżącego miesiąca ze Stefą i Majakiem wybieramy się na Lap Race w Rykach. Zdjęcia będą na bank , bo będzie wejściówka fotografa.
Tak więc dobranoc ludziska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz