W końcu. Długo oczekiwany przeze mnie dzień nadszedł.
Pobudka nie przyszła zbyt łatwo - no , ale dałem rade i wstałem. Szybki telefon ,żeby dowiedzieć się co z Majakiem. Wstał - to dobry znak. Minęło kilka minut i byliśmy spakowani razem ze sprzętem i gotowi do drogi.
Droga do Ułęża jest prosta jak drut. I co z tego? Nam udało się zgubić w drodze na lotnisko w jakiś okolicznych wiochach. Byliśmy na tyle dzielni ,że poprosiliśmy miejscowych chamów o drogę. Bardzo dobrze nam objaśnili jak mam jechać - jeszcze dwa razy musieliśmy stanąć i pytać o dojazd.
Co by nie było zamiast o planowanej 10:30 przybyliśmy godzinę później. Ot takie eleganckie spóźnienie. Po wjeździe zapoznaliśmy się z umiejscowieniem "pit lane'u" , rozmieszczeniem zakrętów i zasad robienia zdjęć.
Po krótkim rozpoznaniu natknęliśmy się na Kuciola , który robi filmy dla VTG - Ci przywieźli fajne wózki.
A jak wyglądała stawka? Dużo japończyków (chyba najgłośniejsze auta ze wszystkich obecnych) , kilka starszych modeli BMW (w większości wypadków znakomite połączenie klasycznej karoserii z o wiele młodszą technologią) z dwoma Fordami (w tym jeden ST) , francuska motoryzacja była reprezentowana przez Citroena , zaś skandynawską motoryzację godnie broniło znane wszystkim Volvo S40 (z długą jak broda św. Mikołaja historią przeróbek i nie tylko).
Odnośnie przejazdów....tak odbyły się. Porobiłem kilka fotek na winklu , miałem okazję być przewieziony przez Gula jego magiczna E30. Zrobiłem kilka fotek wewnątrz. To tak w skrócie o przejazdach.
A co do zdjęć. Nie wiem jak to zorganizować. Jest ich 104. Z lenistwa wrzucę miniaturki do wszystkich na odwal się.
Po Lap Race udaliśmy się z Majakiem do Lublina. Ale o tym później. Wyników nie znam. Nie po nie tam pojechaliśmy. Brak auta na taki event przerobiliśmy na poniższą porcję zdjęć. A teraz zapraszam na zdjęcia.