Za dnia umówiłem się z Majakiem , celem podróży była ustawka z Wałkiem i późniejsza wyprawa po szyszunie.
Wszystko zaczęło się na osiedlu. Ale start z aparatem był odnotowany dopiero w naszym kochanym połączeniu ze stolicą znanym jako "nasze kochane siedemsetONE". Tam też była pewna urocza starsza Pani , która z większej odległości przypominała dziesięciolatkę - z bliska już było gorzej. A czemu przypominała? Bo była takiego wzrostu i w takim stylu ubrana. Na zdjęciu tego nie widać jak możecie zauważyć poniżej. Do tego jeszcze Majak się napatoczył w obiektyw.
Następnym etapem podróży było przedostanie się z Młocin gdzie dowiózł nas dyliżans do pl.Wilsona. Jedyne słuszne wyjście z tej sytuacji to metro. Oczywiście można kombinować z autobusami i tramwajami , ale po co się męczyć?
Jesteśmy na miejscu. Majak wykonuje szybki telefon , chwile później już widać jak Wałeczek vel Don Padrini wypatruje nas z okna.
Mija kilka minut , przemieszczamy się o te naście metrów - zgarniamy Wałka spod mieszkania.
Kierunek - jakiś blok , przy jakiejś ulicy , interesuje nas któreś mieszkanie , na którymś piętrze.
Na sam koniec tej części "Pewnego Sierpniowego Piątku" ustrzeliłem Don Padriniego na mecie naszej podróży - dla jasności w jakiejś windzie ...
To tyle na dziś , ciąg dalszy nastąpi prawdopodobnie jutro - o ile będę w stanie coś wydusić z siebie po wizycie na kanałowym leczeniu u dentysty.
Pozdro szeset.
p.s
Odkąd siedzę na Chrome , nie mogę zmieniać rozmiaru miniaturek , dlatego też zostaną takie jakie są.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz