19.06.2011

Wschód.

Kierunek geograficzny jak i połowa określenia pewnego zjawiska ściśle związanego ze słońcem. Od dawna myślałem o tym, aby uwiecznić ten moment dnia na zdjęciach. Dopiero w ostatni piątek mi się udało. W sumie zupełnie przypadkiem.

W dzisiejszym wydaniu brak słońca, ale za to jakie chmurrrrrrrrrrrry. Następnym razem poczekam dłużej.
 
Photobucket Photobucket Photobucket 
Photobucket Photobucket Photobucket
Photobucket

13.06.2011

Sufit.

Dwa może trzy dni temu, wszedłem do tego feralnego mieszkania. Mimo, że wyglądało na ciasne okazało sie bardzo obszerne. Śnieżnobiałe ściany, sufit różowy. Odziwo mebli brak. Generalnie pusty kwadrat. Z jednym małym szczegółem. Chodzi o to, iż na środku dużego pokoju z sufitu wystawał mały haczyk. Do haczyka ktoś przymocował line. Z kolei do tej liny ten ktoś przymocował sam siebie i potrącił taborecik, który służył do montażu tej dziwnej konstrukcji. Co dziwne do nogi przywiązany miał liścik. Krótki i treściwy. Brzmiał on tak:
"Pieprze ten świat i pieprze was ludzie!
Sajonara frajerzy!".
Cholerny wisielec. Przez niego nie moge nabyć tak pięknego mieszkania.

Senny poranek - jak każdy w tym tygodniu. Ja nie wiem jak wstane z łóżka, skoro mam spory problem z uaktywnieniem mózgu. No, ale w końcu udało mi sie rozgrzac skurczybyka. Po nim przyszła kolei na klapy chroniące oczy - potocznie zwane powiekami. Nie wiem czemu, ale wydały bardzo jęczący dźwięk - coś jak rozdarta na pół kobieta po 10 orgaźmie z rzędu. Po tym wszytkim doznałem przyjemnego napływu otaczającej mnie przestrzeni. W sumie dużo tego nie było, ponieważ spoglądałem na moj kochany różowy sufit. Po takiej dawce przyjemności pora na ożywienie reszty mnie, znanej jako moje ciało. Jedna ręka, druga ręka, trzecia ręka - sic! troche sie rozpędziłem. Przecież posiadam tylko dwie... Teraz czas na nogi. Odliczam do trzech i wstaje.
Kiedy doliczyłem do stu stwierdziłem, że pora wstać. Czyż to nie wspaniała decyzja? Sądzę, że tak bo na tą chwile znudził mi sie moj różowiutki sufit. Przetarłem ślepia. Rozejrzałem sie. To wzruszające, że tak rzadko zamykam sie w moich czterech białych ścianach z różowym sufitem do spółki. Tylko ja, pokój, meble i moje sumienie. Kilka chwil zamyślenia - może troszke później, znalazłem sie przy czarnej komodzie. Wyciągnąłem świerze ubrania. Może sie poprawie - miałem już na sobie swierze ubrania, ale jak?
I znowu przerwa na zadumanie, po czym widzę sie w lustrze. Jakie ja mam włosy? Od tej łysej pały już nie pamiętam. A może teraz zapuszcze? Ah, ten mój nos. Dobrze, że znajduje sie między brązowymi oczami. Bo jakbym wyglądał z nosem między pośladkami? Nie ważne - ale raczej śmiesznie. I te brwi - czy ktoś widział większe krzaczory? A na sam koniec moje usta - usta jak to usta - pełne.
Tym razem zawędrowałem w poszukiwaniu niebieskich migdałów. Ta podróż wyrzuciła mnie do kuchni. I co dalej? Błyskotliwa myśl podpowiedziała: " ŚNIADANIE!". Tak też uczyniłem. A potem znów - marzenia. A gdy juz wylądowałem na ziemi, stałem w łazience - czysty i pachnący.
W tych sennych porankach jak ten teraz, jedna sprawa mnie przeraża. Nie wiem o czym myśle i nie wiem co robie będąc w eterycznej sferze zbłąkanych myśłi i zagubionych marzeń (dumny jestem z tego pojęcia - sam je wymyśliłem). Czuje, że ten stan umysłowy mnie przerasta. Boje sie tego co moge wtedy zrobić. No cóż - żyje sie dalej. Zobaczymy co mi przyniesie eteryczna sfera.

Wskazówki zegara przemierzyły już wiele okrążeń. A ja? A ja nic. Nie wiem co sie dzieje. Nie moge sie ruszyć. Nic nie moge zrobić. Czuje sie sztywny - ten stan kojarzy mi sie z czerstwą tygodniową bułeczką. "Ciemność ! Widze ciemność! " - to takie mądre słowa.Czemu do kurwy nędzy nic nie widzę?
Po wielu godzinach dedukcji, odkryłem przyczynę tego stanu i co sie ze mną dzieje. A chodzi o to, że .... powiesiłem sie podczas eterycznej sfery.
- Ale jak? Czemu? Po co?
- Ja Ci nie powiem.
- A Ty kim jestes?
- Ja?
- No , a kto ja?! No tak Ty! Mów szybko czemu ja tutaj wisze?
- Nie zrozumiesz tego idioto.
No i dupa blada głos zamilkł, a ja jestem w kropce. Jedno spostrzeżenie mam i pytanie też. Fajnie sie tu wisi - kiedy mnie ktoś stąd zdejmie?

Kiedy ja sie obudziłem? Cały ten tydzień - taki z dupy wysrany. Te rześkie poranki i gorące noce. Wiem, że to wina mojej pracy. Wiem nawet kiedy to sie zaczęło.
Dwa lata temu. Chyba wtedy jak pamiętam. Bodajże w Nowym Jorku. Miałem sie udać na Boodle street odebrać narzędzia pracy - cudowny Glock 17C z tłumikiem wielkości zielonego ogórka. Szef z poprzedniej roboty zawsze mówił: "Masz narzędzia? To idź pracować". W myśl tych słów, ruszyłem. Piętnaście minut później pierwsza ofiara znalazła sie na moim koncie. Oprócz tego pierwsza utrata świadomości - taki zasrany gratis. Pieprzony rześki poranek, pieprzona gorąca noc. A po przebudzeniu znów ten durny pokój z pedalskim sufitem na czele - a raczej na górze. Nie wiem ile to jeszcze będzie trwać - ale jak z tym nic nie zrobie to strzeli mnie przysłowiowy "chuj". Dalsze przemyślenia doprowadziły mnie do takiego oto wniosku : dzisiejszy dzień, a nawet trwający tydzień strasznie mnie wku....? Wkurza. Co chwila trace świadomośc - to nigdy nie zdarzało sie z taką siła.
Pare dni później zacząłem realizować plan "Idę sie powiesić". Mam już dosyć tego kim jestem, tych utrat świadomości. W związku z planem wyczyściłem mieszkanie ze wszystkiego co w nim mieszkało. Meble, ubrania, wspomnienia, stracony czas - wszystko wyrzuciłem na śmieci. Zostawiłem jedynie hak w suficie, taborecik, liścik przymocowany do nogi oraz line lączącą szyje z hakiem. A na deser dałem ogłoszenie do gazety, że chce sprzedać mieszkanie. Ciekawe jak długo będę wisiał?

12.06.2011

Biała Wścieklizna.

Oto i ona - Biała Wścieklizna. Nabyłem ją drogą wymiany. Przy okazji pozbyłem się wszystkich gratów związanych z BMX'ami (5 ram i jakieś pierdoły).

Jaka jest? Świetna. Jeździ jak należy, a do tego jest nieokiełznana niczym jej pobratymcy z hodowli Białych Arabów z Janowa.

Jeszcze do niedawna miała przerzutki, ale po kilku perypetiach doszedłem do krótkiego wniosku - robimy single speed! Śmiga się jeszcze lepiej. 
   
Photobucket Photobucket Photobucket Photobucket Photobucket Photobucket Photobucket

  Photobucket Photobucket Photobucket Photobucket Photobucket Photobucket Photobucket Photobucket