Na pierwszy ogień poleciał kolega Maciek niby z Krakowa, a tak na prawdę z innego miejsca.
Następna w kolejce Pani Maja na urodzinach jej męża Pawła.
Później wylądowałem na alleycat, w którym zająłem zaszczytne pierwsze miejsce od końca. Miałem dobre towarzystwo w postaci Doktor Ady, Kasi i Piotra - więc porażka w ogóle nie bolała.
Żeby nie było kilka strzałów z browarowej debaty też się znalazło.
Gdzie ja jeszcze byłem...ahhh tak! Na Gwiaździstym Zlocie numero tres!
Na sam koniec pstryki z różnych, różnistych eskapad miejskich.