30.01.2010

Zaczarowany ogród.

Ogródki działkowe - kto o nich nie słyszał? Jeden taki posiada moja babcia. Zawsze jej pomagam z koszeniem trawy , zbieraniem owoców , przycinaniem gałęzi , etc. Lubię odwiedzać jej działkę , ponieważ miło kojarzy się z dziadkiem oraz dzieciństwem. Pewnego razu wziąłem ze sobą aparat.
Tego dnia czułem się jak w innej krainie.


darmowy hosting obrazków darmowy hosting obrazków darmowy hosting obrazków



P.S
Mmmmryryryryry :)

28.01.2010

Pewnego popołudnia w Warszawie.

Dziś zacznę od pytania.

Którą porę roku najbardziej lubicie? Moje ulubione to środkowa wiosna , kiedy wszystko dopiero co zaszło zielenią oraz późne lato kiedy uczniacy zaczynają szkółkę , a słońce operuje przyjemnym światłem. Tak! to właśnie lubię. A czemu? Ach , dziś wymienię trzy powody spośród setek innych. Z nimi wiąże się historia , którą chcę dziś przedstawić. Pierwszy - długie spacery z wesołą ekipą , drugi - pogaduchy z ów ekipą na ławce w parku przy piwku i innych takich , trzeci - pomoc w rozwieszaniu plakatów i wlepek promujących imprezę i firmę kumpla.

Przed wkroczeniem w historię przedstawię bohaterów eskapady :
  1. Ari - wielbiona przez wielu , przebojowa fly'girl.
  2. Mati - człowiek firma , czyli gość od SmokeStoryGroup (SSG).
  3. Majak - człowiek , która szuka swoich plaż.
  4. Seler - ten , który wie ,ze jest "pipi".
  5. Pichal - wpadł załapać się na fotkę.
  6. Ja - a , bo znowu ktoś się bawił aparatem i mi cyknął fotkę.
Zaczęło się niewinnie. Była połowa września. Temperatura w sam raz. Siedzę w pracy i widzę ,że do mojej komórki dobija się Majak. "Szykuj na jutro aparat , ruszamy na włajaż z Matim i wlepkami SSG". Więcej nie potrzebowałem wyjaśnień. Następnego dnia po pracy byłem w umówionym miejscu. Park Żeromskiego na placu Wu (czyt. Wilsona). Kilka zdjęć na rozgrzewkę ogarnięcie plakatów , wlepek ,zupki chmielowej - generalnie zbiórka.





Kiedy chłopcy wdrożyli się w temat ,a Pichal pognał do roboty - ruszyliśmy w drogę. Następny przystanek to ławeczka na placu Inwalidów. Po drodze wrzucaliśmy wlepki , plakaciki oraz dołączyła pani Ari - dodam tylko , że koleżanka reprezentuje SSG na brejkowych parkietach.
Ławka na placu Inwalidów okazała się dłuższym przystankiem. W końcu trzeba było wypić kolejne piwko bez martwienia się o dziury w chodnikach do tego dorzuciliśmy domieszkę bardziej zaawansowanych dialogów.






Żeby nie było , że tylko siedzimy i gadamy następne będą fotki w akcji. Trochę spacerku , trochę wlepiania , trochę plakacenia. Kierunek - Centrum. Oczywiście wszystko na piechotę.














W ogrodzie Saskim zatrzymała mnie magia scenerii podczas zachodu słońca. Odleciałem w chmury , a gdy doszedłem do siebie musiałem nadgonić tempo , żeby dogonić resztę grupy.





Podczas pościgu za peletonem , zrobiłem mini przystanek , żeby chwycić PKiN. Ale efekt pracy pokaże w innym wpisie. Poniżej macie fotki kończące wyprawę. Dodam tylko ,że powrót do domu na piechotę byłby chybionym pomysłem.








To tyle o tym wypadzie. Dla ciekawskich zarzucam link http://www.smokestory.pl/. Polecam.


Ten co nie ma nicka pozdrawia Brzoskwinkę.

26.01.2010

Saab z Cytrynka.

Dziś chciałbym wam pokazać dwa urocze pojazdy , które można spotkać w okolicach mojego ulubionego Żoliborskiego placu Wilsona. Są to Saab 96 oraz Citroen 2CV - dwa klasyczne auta. Jedno bardzo popularne , drugie zaś rzadko spotykane , ba ! taki model Saaba widziałem tylko raz w życiu.
Uroczą parę pierwszy raz spotkałem bodajże w lipcu 2009 - niestety nie miałem wtedy przy sobie aparatu. Następna okazja przydarzyła się dopiero u schyłku lata. Na przełomie września i października. Tego dnia postanowiłem skorzystać z pozostawionego mi Saxo (pozdro Pichal) i ruszyć porobić jakieś zdjęcia. Pogoda była dość ciekawa , odwiedzin Saaba z Cytrynką nie miałem w ogóle w planach. No , ale jak to bywa z planami , w moje wdarł się "spontan". Akurat przejeżdżałem odpowiednią ulicą i tym razem sobie nie odpuściłem.

A teraz zapraszam do zdjęć.


Photobucket Photobucket Photobucket Photobucket Photobucket Photobucket Photobucket Photobucket Photobucket Photobucket Photobucket Photobucket Photobucket Photobucket Photobucket



Tak wiem fotki nie są ułożone jak należy i niech tak pozostanie.

To tyle na dzisiaj.

Uśmiechnięty.

25.01.2010

Płock tour 2oo9...

...czyli krótka seria z ostatniego wypadu poza wioche w poprzednim roku.

Osoby zamieszane w tripa :
  • Majaczyna - pan melanżu.
  • Seler - książę krainy słomek.
  • Sonia - jedna z sióstr Majaczyny.
  • Ksenia - druga z sióstr Majaczyny.
  • Kuszner - reprezentant wiecznych studentów.
  • Kuba - hmmm? Spoko typ , o !
  • Pichal - obecny był tylko jego zielony gazolot saxo.
Co , jak i dlaczego , czyli troszkę o wypadzie :
Sprawa wygląda tak - kilka dni przed wyjazdem dowiedziałem się o całej sprawie. Miejscem docelowym była jakaś zapyziała wiocha pod Płockiem , w której znajduje się królestwo Selera. Fabryka słomek don Vasylla (jego ojca). Marian tego weekendu miał misje pilnowania dobytku z racji takiej , iż były święta i nie było komu. A , że Marcio potrzebował kwitu to nie odmówił temu lukratywnemu kontraktowi.
Na miejsce dotarliśmy dzięki temu , że Pichal pojechał w góry do swojej chacjendy (nota bene jedziemy tam niebawem , ale w troszkę innym składzie ) na deche i zostawił nam zieloną wściekliznę - bliżej znaną jako Saxo 1.0 LPG. Podróż była miła i bezproblemowa. A jak dotarliśmy na miejsce...
... zobaczyliśmy Mariana w akcji. Trochę był już zrobiony piwkiem , ale kit z tym. Oprowadził nas po fabryce i wprowadził w tajniki produkcji słomek. Korzystając z okazji zwinęliśmy parę opakowań gotowego produktu.
Po zwiedzaniu przyszedł czas na to co tygryski z Łomianek lubią najbardziej...melanż. Puszki poszły w ruch ( na odwal się kupiliśmy kratę Żubra w pobliskim sklepie). Do tego jeszcze można doliczyć szyszki. Po kilku wypitych Żubrach dołączył do nas Kuba z Kusznerem. Oczywiście oni też zaliczyli zwiedzanie królestwa słomek. A później powrót na stare tory.
Czas nam miło płynął w sali konferencyjnej. Było ciepło i przytulanie. Grała muzyczka. Jedyne co to był problem ze spaniem. Miejsce zasililiśmy w dwa łóżka i jeden fotel rozkładany. Skończyło się to tak , że z braku miejsca do uwalenia się spocząłem pod stołem.
Rano , nazwijmy to tak. Dla jednych było za wcześnie na pobudkę , a inni nawet nie raczyli się obudzić. Niestety spanie na podłodze wrzuciło mnie do tej pierwszej grupy. Ogarnąłem się , wsiadłem w auto i podjechałem do sklepu po jakiś zalążek śniadania. Następnie rzuciłem propozycję "Kto jedzie do Płocka?". Jedynie zainteresowani byli Sonia ( już wczoraj była "za" takim wypadem) oraz Kuszner.
Będąc w drodze zobaczyliśmy znak kierujący do McDonalds'a - jednogłośnie zatwierdziliśmy to miejsce jako "warte odwiedzenia". I w tym oto miejscu zrobiłem pierwsze wypadowe fotki.





Teraz słów kilka o zdjęciach powyżej. Trochę z przyczajki , troszkę pokazania , że jednak można być zadowolonym z żarcia w tym paskudztwie. Do tego jeszcze ukazanie Sonii w jej prawdziwej naturze - zieleni. Dodam jeszcze , że Kuszner daje rade jako model. A i na koniec...zdjęcie jak jem zrobił Kuszner , żeby było wiadomo. Ale wrzucam , bo robił moim aparatem.

Kontynuując wypad dotarliśmy na stare miasto. W sumie nic innego nas nie interesowało. Musze przyznać , że jest to uroczę miejsce i chętnie je odwiedzę wiosną. Najchętniej z małą Pe. Oczywistą oczywistością jest to , że zrobiło się kilka fotek na rynku i w jego okolicach. Raz , dwa , trzy ...tadaaaaam :











Jak widać w architekturę starówki specjalnie się nie wkręcałem. Jak komuś to przeszkadza to zapraszam do komentarzy.

Po krótkim wypadzie do Płocka wróciliśmy do królestwa słomek. Jedynie Majak i ja wróciliśmy tego wieczoru do domu. Marian , dziewczyny Kuszner oraz Kuba zostali na kolejną dobę.

To na tyle z tego wypadu.

Pozdro elektro.